ABC FERRAT - wyposażenie i zasady na ferratach - DOLOMITY NA FERRATACH - PRZEWODNIK

Bezpieczeństwo i zagrożenia na ferratach

Bezpieczeństwo i zagrożenia na ferratach. DOLOMITY NA FERRATACH-PRZEWODNIK

Bezpieczeństwo i zagrożenia na ferratach

Wspinanie się na ferratach powinno sprawiać nam przyjemność, dawać radość – w końcu jesteśmy na wakacjach. Ale te przepiękne Dolomity to także wysokie i niebezpieczne góry. Im wyżej i dalej od ludzi i cywilizacji, tym jest groźniej, a niektóre ferraty położone są sporo wyżej niż najwyższe szczyty naszych ukochanych Tatr.

Śnieg i lód. W wysokich partiach gór nawet latem zdarzają się duże opady śniegu, a w niektórych miejscach śnieg leży przez cały rok; może on zalegać w kominach, żlebach i całkowicie zakrywać elementy ubezpieczenia ferraty. Z tego powodu w niektórych miejscach odcinki ferrat poprowadzono podwójnie, na dwóch poziomach. Czasem śnieg lub lód spotykamy już na podejściu lub zejściu z ferraty. Szczególnie jeśli podejście czy zejście wiedzie północną lub północno-zachodnią ścianą bądź żlebem, trzeba liczyć się z możliwością wystąpienia śniegu na trasie nawet w środku lata. Lina, czekan i raki mogą okazać się niezbędne do pokonania takich odcinków. Szczególnie rankiem po mroźnej nocy zamarznięte pole śnieżne może być nie do pokonania bez raków. Trawersowanie niektórych pól śnieżnych to najniebezpieczniejsze momenty w czasie wypraw na ferraty. Oprócz sprzętu wymagane są umiejętności z zakresu asekuracji i poruszania się w śnieżno-lodowym terenie. Jeśli nie ma się odpowiedniego sprzętu i doświadczenia, zawsze lepiej wycofać się z takiego odcinka. Jeśli pole lodowe podchodzi pod samą ścianę skały, musimy liczyć się z koniecznością pokonania szerszej lub węższej szczeliny brzeżnej, która może sprawić nam spore kłopoty. Może ona mieć nawet kilka metrów głębokości. Przy opisach poszczególnych ferrat staraliśmy się umieścić uwagi o możliwości wystąpienia śniegu lub lodu na naszej drodze oraz niezbędnym dodatkowym wyposażeniu.

Spadające odłamki skalne. Dolomity są kruche, pełne małych i większych kamieni, odłamków skał leżących na półkach, tarasach i wszędzie pod nogami. Wiatr, zawsze lejąca się w górach woda, topniejący lód, zwierzęta i ludzie wspinający się nad nami cały czas naruszają spokój i ciszę gór, a kamienie często „same” lecą w dół. Zsuwający się kawał skały po lodowcu czy lecące z góry odłamki skalne stanowią olbrzymie niebezpieczeństwo w całych Dolomitach. Bez kasku nie podchodźmy pod ścianę, a wspinając się, zawsze uważajmy na osoby nad i pod nami. To, że ci nad nami coś na nas zrzucą, jest pewne. Najtrudniejsze chwile w czasie naszych wypraw w góry wiążą się oprócz załamania pogody właśnie ze spadającymi lub zjeżdżającymi w dół kamieniami, a właściwie kamlotami (bo były duże, nieczułe i leciały z hukiem, do tego nie sposób było przewidzieć, jak się odbiją i gdzie dalej polecą). Dlatego spadające kamyki, kamienie czy kamloty to ważny element, który należy wziąć pod uwagę analizując bezpieczeństwo i zagrożenia na ferratach.

Pogoda, burze i pioruny. Zawsze, ale to zawsze sprawdzajmy bieżącą prognozę przed wyjściem, pamiętając jednocześnie, że w górach niczego nie da się z pewnością przewidzieć. Na trasie długiej całodniowej wycieczki lepiej sprawdźmy kilka razy, czy nic się w międzyczasie nie zmieniło.
Obok spadających kamieni, śniegu i deszczu to właśnie zmienna pogoda i możliwość wystąpienia burz stanowi największe niebezpieczeństwo w czasie wspinaczki na ferracie. W końcu żelazny szlak to nic innego jak dłuższy piorunochron. Z tego między innymi powodu nowoczesne ferraty budowane są z przerwami. Jeśli jednak zdarzy się nam przebywać na niej w czasie załamania pogody, w miarę możliwości jak najszybciej opuśćmy jej rejon, najlepiej odsuńmy się od ściany skalnej na odległość chroniącą nas przed spadającymi odłamkami i usiądźmy na plecaku pod plandeką. Stopy starajmy się trzymać złączone, jest to bardzo ważne w czasie burzy, aby zminimalizować wartość napięcia krokowego, a często niestety jest to bagatelizowane1. Najlepiej jest stanąć na izolującej gumowej macie… Tylko kto w góry zabiera gumową matę? Nie chowajmy się pod przewieszeniami ani w płytkich skalnych niszach – ryzykujemy, że piorun wykorzysta nas jako mostek zwarciowy. Jeśli zbliża się burza, powinniśmy jak najszybciej uciekać w dół, bo przebywanie wtedy na szczycie góry czy mokrej skale niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo – ale to wiedzą chyba wszyscy. Reasumując, jeśli zapowiadają burze, najlepiej zostańmy w domu. Osobnym problemem jest możliwy gwałtowny spadek temperatury. Zimno bardzo szybko wyczerpuje organizm, przemarznięte, źle ukrwione palce utrudniają, a w skrajnym wypadku uniemożliwiają sprawne korzystanie z karabinków. Odpowiednie ubranie, czapka, ciepłe (najlepiej wodoodporne) rękawiczki są niezbędne podczas każdej wycieczki. Pamiętajmy, że na 3000 metrów w południe w słońcu będzie upalnie, ale wieczorem czy nocą zimno może być trudne do zniesienia.

Wilgoć. Zarówno na podejściach pod ferraty, jak i na samej trasie musimy szczególną uwagę zachować na mokrych odcinkach skał. Ryzyko poślizgnięcia się i upadku w takich miejscach drastycznie wzrasta. Zwłaszcza mokre metalowe klamry oraz szczeble drabin mogą stać się bardzo śliskie, tak samo jak wypolerowane przez dziesiątki wspinaczy uchwyty czy stopnie pod ręce lub nogi. Po przejściu przez wodę bądź błoto dokładnie wytrzyjmy podeszwy butów, aby nie ślizgały się w ścianie. Wilgoć na trasie czyni szlak na pewno o jeden stopień trudniejszym.

Wysokość. Każdy z nas inaczej reaguje na rozrzedzone powietrze na wysokości powyżej 2500 metrów. Ponieważ większość opisywanych tras poprowadzonych jest właśnie na tej wysokości (czasem nawet powyżej 3000 m), osoby niebędące pewne swojej kondycji oraz odporności na wysokość powinny nie tylko wkalkulować dłuższe czasy przejść, lecz także z uwagą wsłuchiwać się w swoje ciało podczas wspinaczki. Objawami choroby wysokościowej najczęściej są bóle głowy, mdłości, podwyższone tętno, co w efekcie prowadzi do spadku ogólnej wydolności organizmu, zmęczenia i problemów z koncentracją. Skutkiem tego jest wyczerpanie, podejmowanie złych decyzji i większe niebezpieczeństwo – ryzyko upadku. Jeśli zauważymy powyższe objawy, powinniśmy niezwłocznie zejść. Gdy idziemy w grupie, nie czekajmy na to, aż być może lepiej się poczujemy, tylko od razu powiedzmy o naszych objawach innym.

Jak oceniamy bezpieczeństwo i zagrożenia na ferratach? Na szczęście, na ferratach dochodzi do niewielu wypadków, a jeśli wziąć pod uwagę ogromną liczbę turystów wędrujących po nich każdego roku, zdarzają się one wręcz wyjątkowo rzadko. Co może zawieść? Najczęściej my sami – brawura, błędy popełnione w czasie wspinaczki, niewłaściwy lub niesprawny sprzęt. Czasem jednak problemem może być sama ferrata. Obowiązuje zasada ograniczonego zaufania! Zawsze podczas wchodzenia na nią zwracajmy uwagę na jakość zabezpieczeń, uszkodzenia liny, wyrwane pręty, itp. Nie bez powodu na początku tras można spotkać tablice nakazujące sprawdzenie jakości zabezpieczeń i liny przed wspinaczką. Tylko jak to zrobić? Zostaje nam tylko wzrok – jeśli coś wygląda źle, widać rdzę, lina jest postrzępiona, bolce poluzowane, liny zabezpieczone są taśmą izolacyjną2, lepiej się wycofajmy i zgłośmy to w najbliższym schronisku. Są one przed sezonem sprawdzane, ale nikt nie jest w stanie dać stuprocentowej pewności, że pomiędzy sprawdzeniami coś nie uległo zniszczeniu. Piorun, spadający kamień, rdza… Pamiętajmy, że zawsze wspinamy się na własną odpowiedzialność! Nie ufajmy ślepo wszystkim ubezpieczeniom. Jeśli pierwszy hak lub odcinek liny jest obluzowany, dalej może być jeszcze gorzej. W takiej sytuacji warto rozważyć rezygnację ze wspinaczki. Choć niestety założenie, że ktoś z tej rady skorzysta, jest mało realistyczne. Wypadków na ferratach jest na tyle mało, że niewielu to odstrasza. A powinno!

118 – numer ratunkowy. W razie wypadku lub niebezpieczeństwa pomoc możemy wezwać, dzwoniąc pod numer 118. Będziemy musieli podać zwięźle operatorowi następujące informacje:
– imię i nazwisko oraz numer telefonu, z którego dzwonimy,
– opis tego, co się stało, gdzie i jak doszło do wypadku,
– jak bardzo poważny jest opisywany wypadek oraz stan i obrażenia poszkodowanych,
– dokładną lokalizację, warunki pogodowe oraz miejsce w pobliżu, w którym mógłby
wylądować helikopter.

Tu drobna banalna, acz konieczna uwaga – bateria w telefonie zawsze musi być naładowana!

Niestety wysoko w górach nie zawsze jest możliwość wykonania połączenia telefonicznego, nie wszędzie bowiem dociera sygnał operatorów telefonów komórkowych. W takich wypadkach można próbować nadawać sygnały dźwiękowe (np. gwizdkiem) lub świetlne (np. lusterkiem za dnia czy latarką nocą). Zasada jest następująca: sześć sygnałów na minutę wysyłanych co 10 sekund, po których następuje minuta przerwy, i powtórzenie sekwencji. Odpowiedzią są trzy sygnały wysyłane co 20 sekund przez minutę plus minuta przerwy i powtórzenie sekwencji.

Jeśli zobaczymy zbliżający się helikopter z pomocą, należy wstać i podnieść obie ręce do góry, przyjmując kształtem sylwetki literę Y – od yes, tak, potrzebujemy pomocy. Jeśli w innej sytuacji zawiśnie nad nami śmigłowiec lub przemieszcza się on obok powoli, wyraźnie czegoś szukając, należy prawą rękę unieść w górę, a lewą w dół, co oznacza literę N – od no, nie potrzebujemy pomocy. Zawsze, niezależnie od sytuacji w celu lepszej współpracy z zespołem ratowniczym ważne jest, aby podczas lądowania spokojnie pozostać na miejscu i bez wyraźnego wezwania nie podchodzić do śmigłowca.

Podobnie jak w Polsce również we Włoszech zespoły ratownicze proszą, aby z numeru 118 korzystać tylko w sytuacjach tego wymagających. Działa tam też alarmowy numer 112.

1 Napięcie krokowe (Uk) to różnica potencjałów dwóch punktów podłoża odległych od siebie o długość kroku.
2 W miarę możliwości nie obciążajmy poręczy owiniętych taśmą (pod nią gromadzi się wilgoć i lina rdzewieje, warto ją nawet zerwać – lepiej, aby ktoś się skaleczył, niż odpadł od ściany)

Rozpocznij druk i naciśnij przycisk Enter, aby wyszukać

Koszyk

Brak produktów w koszyku.